wtorek, 14 października 2014

PROLOG



500 lat temu


    Wydawało mu się, że ściany przybliżają się, aby go zmiażdżyć. Za każdym razem, gdy na nie zerkał musiał sobie przypominać, że to tylko złudzenie powstałe, by się zatrzymał. Był ściganą zwierzyną. On, ten który jeszcze tydzień temu zasiadał po prawicy Króla na dworze Cailean. Jak szybko potrafią się toczyć przypadki, gdy wydarzy się nieszczęście. W biegu zerkał na niebo, gdzie świecił księżyc, zwiastujący śmierć. Jego srebrne piękno zmieniło się w czerwoną poświatę do złudzenia przypominającą krew. Nie chciał teraz o tym myśleć. Gdyby się zawahał wszystko byłoby stracone. Każde poświęcenie nie miałoby sensu. Osoby, które kochał zostałyby zapomniane. Z tyłu dobiegały dźwięki pościgu, musiał się spieszyć. Skręcił w kolejny, zdradziecki zakręt labiryntu, modląc się do swoich bogów, aby nie dali mu zabłądzić. W jego rękach spoczywała nadzieja na pokój.
    Z każdym krokiem czuł, jak magiczne pnącza próbują opleść jego nogi. Jednym ruchem ścinał je swoim sztyletem, nie zwalniając biegu. Praktycznie wyczuwał na skórze upływający czas. Miał go tylko do wschodu słońca, później byłoby za późno. Wrota zostałyby zamknięte, a zbrodniarz odzyskałby to, co zostało mu skradzione. Nie wolno mu było zawieść, nie mógł się spóźnić.
    Mocniej przycisnął do piersi mały pakunek i starał się ignorować otaczającą go magię. Jako istota magiczna, był bardzo na nią podatny. Nie każdy wiedział, że jej nadmiar działa jak narkotyk. Odurza, zwalnia odruchy, w ostateczności usypia. Nie zostaje nic, tylko spokój, wszystkie myśli ulatują i pozostaje jedynie uczucie ulgi. Świat nie był łatwą grą, a życie stawało się nie do zniesienia, gdy ktoś wychodził przed szereg. A gdy owa osoba posiadała moc i wykorzystywała ją w złych celach, istnienia wszystkich pozostałych było koszmarem.
    Nie chciał doczekać takiego czasu. Nie wyobrażał sobie, że ktokolwiek jest zdolny do takiego okrucieństwa. Żałosne było to, że on, który uważał się za znawcę charakterów niczego nie zauważył. Co gorsze, zaufał i pomagał. A teraz nastał dla niego czas naprawy błędów. Kolejne parę metrów zostawił za sobą. Był już blisko, każda komórka jego ciała sygnalizowała mu miejsce, do którego podążał. Wiedział, że gdy przekroczy granicę wszystko może się zdarzyć. A on sam nie będzie bezpieczny. Ale żył na krawędzi śmierci już od kilku dni, zdążył się przyzwyczaić do myśli, że w każdym momencie może połączyć się z bogami.
    Z niejaką trudnością pokonał resztę drogi i przystanął. Wyciągnął dłoń, a ona natrafiła na barierę. Mimo zmęczenia uśmiechnął się lekko i odetchnął z ulgą.


    - Otenne ills [1]– wyszeptał, a przejście objęło coraz mocniej jaśniejące światło.


    Zalała go fala ciepła, tak wielka, że musiał zrobić krok w tył. Zamknął oczy, gdy promienie stały się do nie zniesienia. Po chwili jednak wszystko ustało, a on rozwarł powieki i niepewnie przekroczył wrota. Serce galopowało mu w piersi i uspokoiło się dopiero, gdy znalazł się w środku. Przed nim stała świątynia jeszcze chwilę temu zabezpieczona przed niepożądanym wzrokiem, zaklęciem. Cały budynek został wybudowany z białego marmuru, a na nim, jak winorośle, wiły się płaskorzeźby. W innej sytuacji z lubością zagłębiałby się w ich znaczenie, z czcią napawałby się pięknem, lecz teraz nie miał czasu. Zmobilizował swoje ciało do biegu i ruszył w górę po schodach, które zostały nienaruszone mimo tylu wieków. Na szczycie się jednak zawahał. Rozszerzył swoja aurę, ale nawet penetrując nią otoczenie nie wyczuł żadnych pułapek.


    - Zehnen[2]. – Tchnął w to słowo magię i czekał na rezultaty.


    Tajemne zabezpieczenia zaczęły opadać, jedno po drugim. Dopiero wtedy wszedł do środka, a gdy przekraczał próg za nim, przy przejściu, pojawili się żołnierze. Obejrzał się z obawa do tyłu i wywnioskował, że zostało mu tylko parę minut. Pognał przed siebie. Mijał kolumny wyglądające, jak kamienny las, posągi przedstawiające bogów wydawały się żywe. Strach przejął nad nim kontrolę. Koniec był bliski, ale zakończenie nadal pozostawało nieznane.
    Dopadł drzwi, jedynych w całym pomieszczeniu i pchnął je do środka. Nie oglądając się za siebie wpadł do sali i zamarł. Otaczał go wszechświat. Stał na czarnej plamie, rozświetlonej błyszczącymi punkcikami. Dopiero po chwili zorientował się, że to niebo i gwiazdy. Identycznie wyglądały ściany i sufit. Znalazł się w nicości. Nie wierzył w opowieści o jej istnieniu. O miejscu, gdzie została zamknięta cała mapa świata. Ale teraz widział ją na własne oczy. W płucach brakowało mu powietrza, tak mocno napierała na niego moc w czystej postaci. Musiał się bardzo postarać, by przejść przez pomieszczenie. A i tak dopiero po paru krokach był w stanie dostrzec złoty stół, stojący pod przeciwległą ścianą. Odbijały się od niego światła gwiazd, nadając mu mistyczny wygląd. Już wiedział, co ma robić. Na drżących nogach podszedł do niego i wyczerpany oparł się o jego blat. Momentalnie jednak oderwał rękę czując, jak magia próbuje przejąć nad nim kontrolę.
    Uniósł pakunek, który cały czas trzymał przy sobie. Powoli zaczął rozsuwać brązową tkaninę ukazując światu jej wnętrze. Ostatni róg został odsunięty, a jego oczy ujrzały monetę. Małą, srebrną, jakby zdartą w niektórych miejscach. Przeniósł wzrok z niej na bok stołu. Tam również znajdowały się podobne dukaty. Dokładnie dwie, jedna ze złota, bardzo podobnego, z którego został wykonany mebel, druga z brązu, matowa i z widoczną rysa na jednej stronie. Po ich środku, znajdowało się wolne, okrągłe miejsce. Ostrożnie ujął srebrną monetę i włożył ją do otworu. Gdy weszła do niego z cichym kliknięciem opadł z sił, a jego ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Nagle cały strach, niepewność go opuściły. Czując to wszystko, zaniósł się śmiechem. Ten moment wybrali żołnierze i wkroczyli do Sali. Widział ich zdziwione wyrazy twarzy, co jeszcze bardziej go rozbawiło. A gdy dostrzegł człowieka, który zapoczątkował tę rzeź był na granicy szaleństwa. Koniec, krzyczało jego serce, ale rozum wiedział, że to dopiero początek.
    Nie słyszał kroków zbrodniarza, ani zgrzytu dobywanego miecza. Dopiero, gdy ostrze przeszyło jego bok odzyskał zmysły. Lepka krew kapała z jego rany, gdy patrzył w te pałające zemstą tęczówki. Miał do końca życia zapamiętać ich kolor i groźbę, która była w nich zawarta.
   
______________________________________________
[1] Otenne ills – Otwórz się. [2] Zehnen – Szukaj.



____________________________________________________

Naprawdę nie wiem, czy wam się ten prolog spodoba. Wiem, że jest on dość tajemniczy i zamiast cokolwiek wyjaśniać, tylko bardziej gmatwa. Mimo to mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto przeczyta i nie wszystko skrytykuje:)
Pozdrawiam.

13 komentarzy:

  1. Zapowiada się naprawdę ciekawie. Nie wiem, czy tylko ja nie za bardzo wszystko zrozumiałam (?).
    Nie ważne.
    Bardzo mi się spodobał ten prolog, który napisałaś wyśmienicie. Mam niemały kłopot z zapoczątkowaniem historii, dlatego podziwiam Cię w tym momencie.
    Masz niesamowicie rozbudowane słownictwo, i wszystko czyta się przyjemnie.
    Ogólnie rzecz biorąc : Nie ma żadnych zastrzeżeń. Piszesz bardzo profesjonalnie.
    Pozdrawiam, i życzę więcej tak niesamowicie napisanych prac!

    http://louder-than-shout-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo rany. Normalnie jakbym czytała książkę. Jeszcze nie wyszłam z szoku, po przeczytaniu Twojego prologu. Masz bardzo rozbudowane słownictwo, tak zauważyła koleżanka wyżej. A podstawą są właśnie dobrze rozwinięte opisy. Także: wow.
    Prolog jak prolog - zdradza nam tyle co nic xD Prolog niesamowicie tajemniczy i jednocześnie ciekawy. Aż czuję niedosyt. Lubię takie teksty, gdzie jest dużo opisów. Błędów nie widziałam, więc pewnie ich nie było, albo po prostu jestem ślepa i ich nie zauważyłam, więc nie mam się do czego przyczepić.
    Czekam więc ze zniecierpliwieniem na rozdział pierwszy! Pisz kobieto, pisz, bo piszesz genialnie! :D
    Pozdrawiam, Shasta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! Zostawiłaś reklamę u mnie na blogu, więc jestem :D.
    Już na wstępie miałam przeczucie, że to nie będzie zwykły prolog. Nie myliłam się. Był pełen tajemniczości i mistycyzmu, a Twoje rozbudowane słownictwo i świetne opisy dopełniły całości. Ten prolog był jednym z lepszych, jakie miałam okazję przeczytać. I choć wiadomo jak to w prologu, nic nie jest wiadome i nic nie wiemy, ale najważniejsze to zaciekawić czytelnika. Tobie się to udało. Jestem pod ogromnym wrażeniem jeśli chodzi o Twój styl pisania, bo jest on naprawdę wyjątkowy i niepowtarzalny.
    Z pewnością zabawię tutaj na dłużej. Niecierpliwie czekam na pierwszy rozdział, który mam nadzieję, dodasz już niebawem :D.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej;)
    Bardzo dziękuję za Twój komentarz na moim blogu! ;) Był szalenie miły i ogromnie mnie ucieszył. Mam nadzieję, że kolejnymi rozdziałami nie zawiodę i że również się spodobają;)

    A teraz przejdę do najważniejszego punktu komentarza -Twojego opowiadania. Prolog był naprawdę intrygujący. Już od samego początku wprowadzasz tajemnicę i budujesz napięcie. Nie wiem dlaczego, ale zapałałam dziwną sympatią do głównego bohatera, choć wcale go nie znam. Chyba dlatego, że pokazał ogromną determinację w dążeniu do celu i nie poddał się mimo przeciwności i różnych przeszkód. A taka postawa jest godna podziwu. Nie wiem co prawda czy jest postacią pozytywną (choć tak mi się wydaje) czy negatywną, ale to nie zmienia faktu, że przez cały prolog szczerze mu kibicowałam. I jak już wszystko miało się ku szczęsliwemu zakończeniu, to oczywiście musiało się odwrócić:D Wobec tego jeszcze niecierpliwiej czekam na kolejny rozdział;)

    I pozdrawiam gorąco!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. " A gdy owa osoba posiadała moc i wykorzystywała ją w złych celach, istnienia wszystkich pozostałych było koszmarem." - literówka, albo coś Ci w tym zdaniu urwało.
    " Cały budynek został wybudowany z białego marmuru" - dziwnie to brzmi, dwa tak podobnie brzmiące wyrazy obok siebie, spróbuj może znaleźć dla któregoś synonim. ;)
    "Ostatni róg został odsunięty, a jego oczy ujrzały monetę." - to brzmi, jakby chodziło o oczy rogu. ;]

    Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że zwróciłam uwagę na tych kilka rzeczy.

    Hm... ogółem, zastanawia mnie, po co istnieją tajne zabezpieczenia, które czarownik może bez problemu zdjąć? No, chyba że bohater jest naprawdę KIMŚ. Ale w przeciwnym razie wydaje mi się bezsensownym, jeśli ktoś nałożył magiczne zabezpieczenia, które byle magik może zdjąć. Chociaż... może chronią one tylko przed istotami niemagicznymi?
    Podoba mi się, będę zaglądać. Masz spory zasób słownictwa, ciekawie budujesz napięcie. Prolog jak prolog, niewiele mówi, jest tajemniczy, ale jednak czymś zachęca. Intryguje. Ciekawi mnie cała historia, chciałabym wiedzieć, o co chodzi. Czekam zatem niecierpliwie na pierwszy rozdział. :)

    Pozdrawiam,
    MlodaLarwa.
    [wilcze-dzieje]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, dlaczego miałabym być zła. Tak naprawdę jestem ci wdzięczna, że to wyłapałaś. Nikt idealnie nie pisze *zwłaszcza ja:)* i takie wypisywanie błędów bardzo pomaga.:)

      Jeśli zaś chodzi o te zabezpieczenia i tę osobę, która w prologu po prostu je "rozgramia" to będzie to wyjaśnione później. O wiele później, tak nawiasem mówiąc:)

      Dziękuję za wytknięcie błędów, ale i za miłe słowa:)

      Usuń
  6. Hej wpadłaś do mnie i zostawiłaś komentarz więc odwdzięczam się :D
    Napisałaś u mnie, że podoba Ci się mój blog, ale w porównaniu do Twojego, wydaje mi się beznadziejny. To dopiero prolog, ale i tak czytałam go z zapartym tchem. Naprawdę jest świetne, to jak wszystko opisałaś, ucieczka, pościg, miejsca. Pomijając to uwielbiam taką tematykę, magia i te sprawy :D Spodobało mi się od razu, dlatego też dołączam się do obserwujących.
    Pozdrawiam i życzę weny :D
    http://my-royal-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :) Ten prolog jest naprawdę niezwykły. Taki inny i pełen magii. A gdy czytam o magii to cieszę się jak dziecko, bo wprost uwielbiam taką tematykę.
    Cały tekst trzyma w napięciu, a jego zakończenie jest naprawdę zaskakujące! Poznajemy pierwszego i jedynego bohatera, a już po chwili przeżywamy jego śmierć. Przynajmniej tak mi się wydaje, że zginął, ale o tym przekonamy się zapewne później.
    Pozdrawiam i czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, przeczytałam twój prolog i w ogóle się nie zawiodłam. Magiczny, co jest najlepsze na całym świecie. Tajemniczy, a tekst trzyma w napięciu. Możesz mnie powiadamiać?
    Pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Łał. :) Jestem pod wrażeniem. Twój prolog był niesamowity! Pełen akcji, napięcia i przede wszystkim tajemniczości - sekretny pokój jako mapa świata (genialny pomysł). Rozbudziłaś moją ciekawość do granic możliwości. Już na początku zrodziły sie w mojej głowie pytania. Kim jest ten mężczyzna i dlaczego ucieka? Ale z biegiem akcji co nieco się wyjaśniało, aż do nastepnego sekretu w postaci tych monet. Ahh jest tu wszystko czego w prologu trzeba. Żadnych wydumanych przemysleń - jak to czesto bywa. Kreujesz piękne zdania i budujesz kolejny nieznany świat, który chcę poznać. Czytałam z zapartym tchem, a kiedy okazało, się że to już koniec chciałam na ciebie nakrzyczeć, że nie ma choćby pierwszego rozdziału, abym mogła zaspokoić własną ciekawość. Wspaniale, cieszę się, że pozostawiłaś u mnie reklamę. Jest co chwalić, choć to dopiero prolog. Gratuluję talentu :) i życze duużo weny na kolejny rozdział. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Pełen szacunek.
    Prolog porwał mnie od pierwszego zdania.
    Piszesz rozbudowane ale treściwe opisy i jak wymieniono wyżej masz na prawdę bogate słownictwo. Wszystko to składa się na treść do złudzenia przypominającą zredagowaną i wydaną książkę. Nie jesteś czasem jakąś znaną pisarką z nudów bawiącą się w bloga? ;>
    Przejdę do rzeczy. Prolog jak to prolog nie ma na celu przekazania nam całej fabuły, tylko raczej coś co działo się przed konkretną fabułą (zagmatwałam?...) Według mnie jest on ciekawy a zarazem tajemniczy. A przede wszystkim zachęcił mnie do sięgnięcia po rozdział 1, więc swoje zadanie spełnił. :)
    Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  11. TO. JEST. NIE. DO. OPISANIA.
    Czytając miałam wrażenie, że czytam wstęp do naprawdę dobrze zapowiadającej się książki. Mam w głowie tyle pytań! Kim jest ten mężczyzna? Czym były te monety? Dlaczego go gonili?!
    Masz naprawdę bardzo dobrze wypracowany styl pisania. Rzadko się zdarza znaleźć na blogach z opowiadaniami takie perełki! Natychmiast dodaję siebie do grona obserwatorów tego bloga i w wolnej chwili, której niestety teraz nie posiadam nadrobię pozostałe rozdziały. Jejku, nie mogę się już doczekać ;-)
    Zapraszam do siebie - http://nigdyinazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Prolog jest świetny. Pozostawia po sobie wiele tajemnic, stawia wiele pytań, a jednak nie są tylko kilka wyrwanych z kontekstu zdań. Jak znajdę chwilę zabiorę się za kolejne rozdziały :)
    Sparks

    http://essence-of-spark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń